Wizerunek Jezusa Z Całunu Turyńskiego | Oblicze Jezusa Z Całunu Turyńskiego 모든 답변

당신은 주제를 찾고 있습니까 “wizerunek jezusa z całunu turyńskiego – Oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego“? 다음 카테고리의 웹사이트 https://you.foci.com.vn 에서 귀하의 모든 질문에 답변해 드립니다: you.foci.com.vn/blog. 바로 아래에서 답을 찾을 수 있습니다. 작성자 – 이(가) 작성한 기사에는 조회수 347회 및 좋아요 10개 개의 좋아요가 있습니다.

Table of Contents

wizerunek jezusa z całunu turyńskiego 주제에 대한 동영상 보기

여기에서 이 주제에 대한 비디오를 시청하십시오. 주의 깊게 살펴보고 읽고 있는 내용에 대한 피드백을 제공하세요!

d여기에서 Oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego – wizerunek jezusa z całunu turyńskiego 주제에 대한 세부정보를 참조하세요

https://www.youtube.com/watch?v=fzH_mvJNEXQ

wizerunek jezusa z całunu turyńskiego 주제에 대한 자세한 내용은 여기를 참조하세요.

OBRAZ JEZUS CAŁUN TURYŃSKI – Niska cena na Allegro.pl

OBRAZ JEZUS CAŁUN TURYŃSKI na Allegro.pl – Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz!

+ 여기에 보기

Source: allegro.pl

Date Published: 1/27/2022

View: 545

Oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego – GaleriaKlasyki.pl

Reprodukcja obrazu: “Oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego” – odtworzone na podstawie Całunu Turyńskiego w laboratoriach NASA. Dostępne wymiary reprodukcji:

+ 여기에 더 보기

Source: www.galeriaklasyki.pl

Date Published: 9/8/2021

View: 277

Zrekonstruowana w 3D postać z Całunu Turyńskiego … – Deon

Zrekonstruowana w 3D postać z Całunu Turyńskiego potwierdza biblijny opis męki Jezusa … Jezus umarł i zmartwychwstał naprawdę. Dowód na to …

+ 여기에 더 보기

Source: deon.pl

Date Published: 11/2/2022

View: 7700

Obraz Święty Całun, Wizerunek Jezusa Chrystusa z Całunu

Wizerunek przedstawia twarz Jezusa Chrystusa znajdującą się na lnianym płótnie, określanym jako Całun Turyński. Uważa się, że jest materiał, …

+ 여기에 보기

Source: artykulyreligijne.pl

Date Published: 2/11/2021

View: 5983

Całun Turyński: W 2025 znów ujrzymy twarz Jezusa

Całun Turyński z tajemniczym wizerunkiem przedstawiającym – zdaniem rzeszy … Czy faktycznie wnieje na nim oblicze Jezusa Chrystusa?

+ 여기에 표시

Source: geekweek.interia.pl

Date Published: 8/24/2021

View: 9453

Całun Turyński- prawdziwe oblicze Jezusa? – Baltic Info

Piotr i Jan nie pozostawiliby w pustym grobowcu Całunu pokrytego krwią i wizerunkiem Chrystusa, gdyż Żydzi uważali prześcieradła pogrzebowe za nieczyste. Do …

+ 더 읽기

Source: baltic.info.pl

Date Published: 12/12/2022

View: 8198

Wizerunek Jezusa na płótnie. Całun Turyński i jego tajemnice

Biczowało go dwóch prześladowców stojących po bokach. Jeden z nich był bardziej brutalny… Około stu ciosów zostało zadanych z wielką …

+ 여기를 클릭

Source: gazetaolsztynska.pl

Date Published: 12/16/2022

View: 2587

Całun Turyński – obraz cierpień Chrystusa – Miłujcie się

Twarz Jezusa. Pomimo tylu cierpień fizycznych i duchowych wizerunek twarzy na Całunie zadziwia niepowtarzalnym pięknem i pokojem. Ogrom …

+ 더 읽기

Source: milujciesie.pl

Date Published: 1/14/2022

View: 1391

Zrekonstruowane twarze Jezusa i Maryi – czy rzeczywiście tak …

W 2020 i 2021 obiegły cały świat wyniki dwóch eksperymentów opartych na najnowszej technologii i badaniach Całunu Turyńskiego.

+ 여기에 보기

Source: pl.aleteia.org

Date Published: 6/7/2022

View: 5129

주제와 관련된 이미지 wizerunek jezusa z całunu turyńskiego

주제와 관련된 더 많은 사진을 참조하십시오 Oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego. 댓글에서 더 많은 관련 이미지를 보거나 필요한 경우 더 많은 관련 기사를 볼 수 있습니다.

Oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego
Oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego

주제에 대한 기사 평가 wizerunek jezusa z całunu turyńskiego

  • Author: –
  • Views: 조회수 347회
  • Likes: 좋아요 10개
  • Date Published: 2022. 5. 27.
  • Video Url link: https://www.youtube.com/watch?v=PFItDHZdwHw

Jakie ślady męki ukazuje wizerunek na Całunie?

Wizerunek pokazuje nam ciało człowieka, pokryte ciemnymi plamami, które możemy zidentyfikować jako rany oraz krwistymi wyciekami, jak na przykład widoczny wyciek na wysokości klatki piersiowej.

Ile ran naliczono na wizerunku znajdującym się na Całunie Turyńskim?

Cztery lub pięć strużek krwi płynęło od szczytu czoła ku oczom, inne zmieszały się z masą włosów otaczających twarz” – pisał w ekspertyzie przytaczanej przez Iana Wilsona w książce “Całun Turyński“.

Ile lat ma całun turyński?

W 1988 roku naukowcy przeprowadzili badania tak zwaną metodą izotopu węgla C-14 i ustalili, że całun został utkany w średniowieczu. Magazyn naukowy ‘Thermochimica Acta’ publikuje jednak wyniki badań, z których wynika, że płótno ma od 1300 do 3000 lat.

Gdzie obecnie znajduje się całun turyński?

Całun Turyński obecnie przechowywany jest w królewskiej kaplicy katedry w Turynie. Ma 4 m 36 cm długości i 1 m 10 cm szerokości. Na połowie podłużnej materii widać odbicie postaci nagiego mężczyzny, słusznego wzrostu, mocno zbudowanego.

Co odkryto na Całunie Turyńskim?

Całun Turyński jest jedną z ważniejszych relikwii chrześcijańskich. Miał w niego zostać owinięty Jezus Chrystus, zaraz po zdjęciu z krzyża. Widoczne na nim ślady krwi, rany i wizerunek postaci, według wierzących potwierdzają opis z męczeńskiej śmierci Syna Bożego, które opisuje Pismo Święte.

Ile ran na ciele mial Pan Jezus?

Według badaczy Jezus Chrystus miał 180 centymetrów wzrostu i miał proporcjonalną budowę ciała. Zespół prof. Fantiego doliczył się na ciele Jezusa aż 370 ran od bicza.

Jak wygląda całun?

Według słownika języka polskiego całun to tkanina służąca do przykrywania zwłok, trumny czy katafalku, dawniej tkanina wełniana, tkana w szachownicę. W Polsce jest to określenie zasłony, okrywy z tkaniny – najczęściej w kolorze czarnym. Obecnie wiele osób kojarzy to słowo z odciśniętym na płótnie wzorem zmarłego.

Kto badał Całun Turyński?

W 1988 r. trzy zespoły badawcze (z Zurychu, Oksfordu i Tucson w USA) badały wiek całunu metodą datowania radiowęglowego. W tym celu wycięto z płótna próbkę o powierzchni 8 cm kw. Wszystkie trzy zespoły, które prowadziły badania stwierdziły niezależnie od siebie, że płótno powstało między 1260 a 1390 r.

Co to znaczy całun?

«tkanina służąca do przykrywania zwłok, trumny, katafalku itp.»

Do czego służy Całun?

Całun (staropolski czałun sieć, tkanina we wzorze sieci) – w Polsce określenie zasłony, okrywy z tkaniny (najczęściej w kolorze czarnym), służącej do przykrywania zwłok, trumny i katafalku najczęściej w delikatnym wzorze sieci.

Kim jest Człowiek z Całunu?

trójwymiarowej wizualizacji Człowieka, którego wizerunek widnieje na Płótnie; rzeźby Prawdziwy Bóg, prawdziwy Człowiek, który żył pomiędzy nami, autorstwa znanego włoskiego rzeźbiarza Luigiego E. Mattei.

Co zostało po Chrystusie?

Szata Chrystusa, gwóźdź z Krzyża i fragmenty korony cierniowej, Całun Turyński, czy szczątki Trzech Króli – to tylko niektóre z najświętszych relikwii chrześcijaństwa. Wierni od wieków oddają im cześć.

Kiedy można zobaczyć Całun Turyński?

Można go zobaczyć jedynie podczas tzw. ,,wystawienia” – ostensione. Zazwyczaj wystawienia są w trakcie szczególnych okazji, jak na przykład w 1978 roku, w 400 rocznicę przywiezienia Całunu do Turynu. Ostatnie wystawienie Całunu Turyńskiego dla publiczności miało miejsce 3 kwietnia 2021 roku, w Wielką Sobotę.

Co to jest Całun Turyński zadane pl?

Całun turyński to utkane ręcznie lniane płótno o długości 4,36 m i szerokości 1,10 m, w które – według tradycji chrześcijańskiej – owinięty i złożony w grobie został Chrystus, zgodnie z przekazem Ewangelii synoptycznych: Ten kupił płótno, zdjął Jezusa [z krzyża], owinął w płótno i złożył w grobie, który wykuty był w …

Co takiego niezwykłego znajduje się na Całunie Turyńskim?

Całun Turyński obecnie przechowywany jest w królewskiej kaplicy katedry w Turynie. Ma 4 m 36 cm długości i 1 m 10 cm szerokości. Na połowie podłużnej materii widać odbicie postaci nagiego mężczyzny, słusznego wzrostu, mocno zbudowanego. Na drugiej połowie odbicie tego samego człowieka z tyłu.

Gdzie znajduje się chusta św Weroniki?

Relikwie chusty św. Weroniki przechowywane są w Capilla Mayor katedry w Jaén. Całun z Manopello. Znane jest powszechnie jako miejsce pielgrzymek włoskie Manopello.

Co ciekawego w Turynie?

Co warto zobaczyć w Turynie?
  • Katedra Turyńska (Całun) …
  • Pałac Królewski. …
  • Muzeum Egipskie. …
  • Molle Antonelliana i Narodowe Muzeum Kina. …
  • Santa Maria Del Monte. …
  • Castello dei Valentino. …
  • Rzymskie ślady w mieście. …
  • Słynne kawiarnie Turyńskie.

Zrekonstruowana w 3D postać z Całunu Turyńskiego potwierdza biblijny opis męki Jezusa

Jezus umarł i zmartwychwstał naprawdę. Dowód na to możesz zobaczyć w Krakowie. To jedno z zaledwie 9 takich miejsc na świecie.

Całun Turyński od wieków jest zagadką dla wiary i nauki. Wraz z rozwojem nowych technologii dowiadujemy się coraz więcej o tej niezwykłej relikwii.

“Wiemy ze stuprocentową pewnością, że człowiek przedstawiony na Całunie był biczowany. Widać ślady rzymskiego flagrum, które w tamtych czasach było głównym narzędziem tortury. Można się doliczyć, że otrzymał znacznie więcej niż 40 uderzeń, co było najwyższą karą w tamtym prawie, był więc niesamowicie torturowany. Tak samo widoczne są ślady cierniowego czepca, czyli nasze wyobrażenie o koronie jest niekompletne. Na Całunie obecna jest prawdziwa ludzka krew. Wyniki badań potwierdziły grupę AB, która jest bardzo rzadka i charakterystyczna dla pochodzenia żydowskiego” – powiedział w wywiadzie dla portalu DEON ks. Mariusz Kiełbasa LC, dyrektor Polskiego Centrum Syndonologicznego. Kapłan zaznacza, że w badanie całunu angażują się naukowcy wielu dziedzin m.in. botaniki, fizyki, chemii i medycyny.

Całun skrywa tajemnicę istnienia Boga>>

W krakowskim Sanktuarium św. Jana Pawła II powstała przed rokiem wystawa stała prezentująca dorobek naukowy w dziedzinie badań nad Całunem Turyńskim. Na świecie jest tylko 11 takich wystaw, które są certyfikowane i wspierane przez Międzynarodowe Centrum Syndonologiczne w Turynie. Oznacza to, że eksponaty, które można zobaczyć są efektem szczegółowych i udokumentowanych badań. Nie ma mowy o naciąganiu faktów.

(fot. Krzysztof Tomaszewski / ExpoGraphic)

Wśród eksponatów znajdują się nie tylko kopie Całunu i narzędzi zbrodni, użytych do torturowania człowieka, którego odbicie widnieje na płótnie. Szczególne miejsce na wystawie zajmuje figura wykonana z brązu, która jest perfekcyjnym odwzorowaniem co do milimetra postaci z Całunu. Obok niej znajduje się również trójwymiarowy model przedstawiający tę samą postać. Szczegóły poniesionych ran zgadzają się z ewangelicznymi opisami Męki Jezusa. Są dzisiaj chyba najmocniejszym dowodem przemawiającym za tym, że Ewangelie niosą też ze sobą prawdę historyczną.

Obraz Święty Całun, Wizerunek Jezusa Chrystusa z Całunu

Obraz Całun, Wizerunek Jezusa Chrystusa z Całunu

Powyższy obraz religijny przedstawia wizerunek Jezusa Chrystusa z Całunu. Wizerunek przedstawia twarz Jezusa Chrystusa znajdującą się na lnianym płótnie, określanym jako Całun Turyński. Uważa się, że jest materiał, którym po śmierci zostało okryte ciało Jezusa Chrystusa, a charakter i umiejscowienie śladów odpowiada opisowi ran z Ewangelii.

Dzięki zastosowaniu wysokiej jakości urządzeń drukujących wizerunek charakteryzuje się wspaniałą kolorystyką i wyrazistością, które podkreślają nastrój panujący w obrazie. Obraz religijny dostępny w trzech rozmiarach: 20x25cm, 30x40cm, 50x70cm oraz różnych oprawach.

*podane wymiary dotyczą wizerunków bez ramy – do pełnego rozmiaru należy doliczyć wymiary ramy podane niżej

Obrazy Świętej Rodziny, Świętych i Błogosławionych, Ostatnia Wieczerza i wiele innych wizerunków

Obrazy religijne to wspaniałej jakości dzieła sakralne, przedstawiające różnego rodzaju sceny powiązane z Biblią oraz wizerunki Świętej Rodziny i Świętych i Błogosławionych.

Dostępne w naszej ofercie obrazy religijne cechują się estetycznym wykonaniem, wspaniałą gamą kolorystyczną, ostrością detali i wyjątkową kompozycją. Wydruk wizerunków umożliwia otrzymanie wiernych i trwałych kopii, a szeroki wybór rozmiarów oraz różne formy oprawy sprawiają, że każdy klient może skomponować produkt dokładnie odpowiadający jego preferencjom i potrzebom. W ofercie posiadamy obrazy religijne w ramach drewnianych zachwycające swoją subtelnością, zdobione złotym paskiem oraz te bogato zdobione z imponującym ornamentem.

Nowoczesne obrazy religijne – idealne do domu jako dekoracja salonu, sypialni, pokoju dziecka

Nowoczesne obrazy religijne dostępne w naszej ofercie będą niezwykłym akcentem religijnym w naszym domu. Ich widok będzie przypominał nam o codziennej modlitwie oraz nieustannej opiece świętych. Obrazy religijne wspaniale sprawdzą się jako dekoracja kościołów oraz domów, podkreślą poglądy religijne oraz pomogą w codziennej modlitwie. Bogata oferta obrazów świętych sprawia, że z łatwością wybiorą Państwo wizerunek który idealnie sprawdzi się w danym wnętrzu, przyozdobi ściany salonu, sypialni czy pokoju dziecinnego.

Co wyróżnia obrazy religijne dostępne w naszej ofercie?

Całun Turyński i jego tajemnice. Wizerunek ukrzyżowanego Jezusa?

Podziel się

Otarcia kolan, rozległe rany pleców wynikające najpewniej z wielokrotnego zadawania razów ostrym podłużnym narzędziem, przebite i zdeformowane nadgarstki, rana kłuta klatki piersiowej oraz liczne ślady krwi potwierdzające zgon – to nie fragmenty z raportu policyjnego z miejsca zbrodni, a opis badań mężczyzny przedstawionego na Całunie Turyńskim. Badań, które mimo coraz bardziej zaawansowanych metod i technik prowokują do stawiania nowych pytań.

Całun Turyński swoją niezwykłość ujawnił w dość zaskakujący sposób. 25 maja 1898 roku późnym wieczorem włoski fotograf Secondo Pia przygotowywał się do zrobienia fotografii rozpiętego nad ołtarzem w katedrze turyńskiej starego płótna przedstawiającego zarys mężczyzny. Zlecenie na zdjęcie otrzymał od samego króla Humberta I, więc zabrał się za to z ogromną skrupulatnością. Na wzniesionej przed ołtarzem platformie ustawił duży skrzynkowy aparat fotograficzny i włączył lampy, którymi rozpraszał ciemność wciskającą się w zakamarki kościoła pod wezwaniem świętego Jana. Zanim Pia nacisnął spust migawki, sprawdził, czy elektryczne światło nie gra refleksami na grubej szybie, za którą rozciągał się pożółkły materiał uchodzący według tradycji chrześcijańskiej za płótno pogrzebowe, którym owinięto Jezusa Chrystusa po śmierci. Wystawiano je na widok publiczny niezwykle rzadko, najczęściej w okolicy Świąt Wielkanocnych, dlatego mężczyzna starał się jak najdokładniej udokumentować wizerunek ludzkiej postaci na całunie.

Wywoływaniem zdjęć zajął się od razu po powrocie do domu. Kiedy podniósł do oczu pierwszy negatyw, oniemiał z wrażenia. Miał przed sobą realistyczny obraz odwzorowanego na materiale człowieka, ze szczegółami i nadającymi mu trójwymiarowość tonalnymi cieniami, dotąd ukrytymi przed oczami obserwatorów. Wyglądało to tak, jakby w szklanej kasecie spoczywał wypalony na płótnie negatyw, a dopiero negatyw fotograficzny stał się jego właściwym wizerunkiem. Efekt, jaki Pia uzyskał w ciemni, wzbudził sensację i stał się przyczynkiem do rozpoczęcia badań całunu.

Negatyw fotografii twarzy z Całunu Turyńskiego, którą w 1898 roku zrobił Secondo Pia / Źródło: Wikipedia/Secundo Pia (PD)

Nie relikwia, lecz dowód zbrodni

Syndologia. Słowo utworzone od włoskiego określenia “Santa Sindone”, które tłumaczy się jako “Święty Całun”, oznacza dziedzinę nauki zajmującą się badaniem Całunu Turyńskiego. Przez ponad wiek od negatywowej fotografii wykonanej przez Secondo Pia dziesiątki, jeśli nie setki syndologów pochylało się nad zagadkami zapisanymi na pożółkłym płótnie. Najczęściej korzystali z podobnych technik, z jakich na co dzień korzystają policjanci kryminalni w prowadzeniu śledztw dotyczących zabójstw. Bo jeśli spojrzeć na Całun jak na dowód w sprawie o zabójstwo, można dowiedzieć się interesujących rzeczy na temat odwzorowanego na nim mężczyzny.

Odtwarzaj Całun Turyński. Jakie tajemnice kryje przedstawiona na płótnie postać mężczyzny?

Człowiek przedstawiony na Całunie Turyńskim ma około 180 centymetrów wzrostu, jest szczupłej, atletycznej budowy ciała. Zdaniem antropologów można założyć, że najpewniej miał nieco więcej niż 30 lat, ale mniej niż 45. Odwzorowanie sylwetki mężczyzny sugeruje, że złożono go na połowie płóciennego pasa, a drugą połową okryto go od góry. Jest nagi, ma długie włosy i zarost na twarzy. Splecionymi dłońmi osłania genitalia. Jeśli przyjrzeć się mu dokładniej, można dostrzec na tkaninie ciemniejsze plamy, które wyglądają jak zaschnięta krew. Tym tropem poszli naukowcy, którym pozwolono zbadać Całun Turyński. Potraktowali go nie jak relikwię, lecz jak dowód zbrodni.

Medycyna sądowa i kryminalistyka pozwoliły dojść do interesujących ustaleń. Brytyjski lekarz doktor David Willis w latach 60. ubiegłego wieku sporządził wykaz obrażeń ciała odwzorowanego na tkaninie mężczyzny. Szczególną uwagę poświęcił jego twarzy. Wyszczególnił siedem punktów:

1. obrzęk obu łuków brwi;

2. rana prawej powieki przypominająca rozdarcie;

3. opuchlizna obejmująca nos;

4. rozległy obrzęk na twarzy poniżej prawego oka;

5. rana w kształcie trójkąta na prawym policzku;

6. obrzęk lewego policzka;

7. obrzęk lewej strony podbródka.

Fotografia Całunu Turyńskiego (z negatywem po lewej), którą w 1898 roku zrobił Secondo Pia / Źródło: Wikipedia/Assaf (PD) Następnie zajął się analizą pozostałych obrażeń, w tym ciemnych śladów na płótnie przypominających zaschniętą krew. Na początku lat 80. włoski lekarz, doktor Pierluigi Baima Bollone, ustali, że ciemne plamy to krew grupy AB.

Willis zaobserwował osiem niezależnych strużek wyglądających tak, jakby wypłynęły z ran z tyłu głowy mężczyzny. Mogłoby to sugerować – odnotował w raporcie – że “zostały zadane przez coś w rodzaju czepca z cierni”. “Na odbiciu przodu głowy widać również podobne ślady krwi, spowodowane przekłuciami, ale są one mniej liczne niż z tyłu głowy. Cztery lub pięć strużek krwi płynęło od szczytu czoła ku oczom, inne zmieszały się z masą włosów otaczających twarz” – pisał w ekspertyzie przytaczanej przez Iana Wilsona w książce “Całun Turyński”. Zauważył też, że plecy człowieka na tkaninie pokryte są rozmieszczonymi wachlarzowato niezbyt głębokimi cięciami, które przypominają ślady po długotrwałym biczowaniu, a na prawym boku musiała znajdować się rana, z której na płótno wysączyła się nieco jaśniejsza od krwistych plam substancja. Sugerował, że wskutek długotrwałego bicia w płucach mężczyzny mógł nagromadzić się płyn z opłucnej, który następnie wypłynął przez ranę. Wzmianka o tym znajduje się w Ewangelii świętego Jana.

“Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda”.

(“Biblia Tysiąclecia”, J 19,33-35)

Na prawym ramieniu i łopatce mężczyzny z płótna doktor David Willis dostrzegł też innego rodzaju uszkodzenie ciała, coś jakby krwawe stłuczenie, które mogłoby sugerować, że doznał on w tym miejscu otarcia od jakiegoś ciężkiego przedmiotu. Być może od dźwiganej belki krzyża.

Wizerunek mężczyzny z Całunu Turyńskiego w negatywie wygląda jak czarno-biała fotografia portretowa. Nie wiadomo, jaką techniką został wykonany / Źródło: Wikipedoia (CC-PD)

Doktor Giovanni Battista Judica Cordiglia, specjalista medycyny sądowej z uniwersytetu w Mediolanie dołożył do tych obrażeń zaobserwowane na całunie krwawe, bolesne kontuzje kolan. Za to doktor Pierre Barbet, przedwojenny naczelny chirurg z paryskiego Szpitala Świętego Józefa, poszedł na całość. Wykorzystując zwłoki i amputowane ludzkie kończyny, sprawdzał, w jaki sposób – w odniesieniu do wizerunku z płótna – przebito gwoździami ręce i stopy krzyżowanego człowieka.

Barbet z zaskoczeniem odnotował, że podczas przebijania nadgarstka, kiedy uszkodzeniu ulegał biegnący w przedramieniu nerw pośrodkowy, dłoń nabierała charakterystycznego kształtu wynikającego z przykurczu kciuka. Dokładnie takiego, jak widać na dłoni z Całunu Turyńskiego.

Próbki, analiza, interpretacja, krytyka

Doktor Willis, podobnie jak wielu innych badaczy, nie miał wątpliwości, że ukazany w ten sposób człowiek został ukrzyżowany. Obraz ran i intensywność krwawienia pozwalały dodatkowo sądzić, że wizerunek na tkaninie przedstawia martwego już mężczyznę. Choć analizy samego “śladu” ciała nie mają wiele wspólnego przykładowo z badaniem zwłok pozostawionych na miejscu zbrodni, warto odnotować, co jeszcze udało się dostrzec uczonym na starym, pożółkłym płótnie.

Obraz Giovanniego Battisty della Rovere (1575-1640) przedstawiający okrywanie ciała Jezusa całunem / Źródło: Wikipedia (PD) Przechowywana w relikwiarzu w turyńskiej katedrze tkanina przypomina w swoim splocie płótna grzebalne, jakie odnajdywano w żydowskich grobach z I wieku naszej ery. Dokładne badania jej splotów przeprowadził profesor Gilbert Raes z Instytutu Technologii Włókiennictwa z belgijskiej Gandawy, jeden z członków zespołu uczonych, którym pozwolono w 1969 roku pobrać próbki do analizy. Profesor Raes otrzymał dwa fragmenty – jeden o wymiarach 13 na 40 milimetrów i drugi o wymiarach 10 na 40 milimetrów. Zaobserwował, że płótno z całunu zostało utkane inaczej, niż w czasach Chrystusa tkano zwykłe materiały z lnu – naprzemiennie jedna nić górą, druga dołem. Splot z próbek odpowiadał ówczesnej metodzie tkania jedwabiu – w tak zwaną jodełkę z trzech nici.

Zdaniem profesora nie musiało to jednak świadczyć o fałszerstwie całunu, lecz mogło sugerować, że osoby zajmujące się grzebaniem zmarłego wybrały droższą, mocniejszą tkaninę.

Najprostszą metodą sprawdzenia wieku pogrzebowej materii było przeprowadzenie badań z użyciem datowania metodą C14 polegającą na analizie rozpadu izotopu radioaktywnego węgla. Sposób ten znany jest w archeologii i sprawdza się na przykład w określaniu wieku kości. Wycięte z Całunu Turyńskiego próbki badały trzy niezależne laboratoria, które określiły datę powstania płótna na lata 1260-1390. Wyniki te spotkały się jednak z krytyką części naukowców wskazujących, że materiał mógł być zanieczyszczony, a rezultat badania – niewiarygodny.

Pytanie o wiek Całunu Turyńskiego wciąż rozgrzewa umysły naukowców do tego stopnia, że niektórzy – by ustalić, kiedy mogło powstać to pełne zagadek płótno – konstruują nawet specjalne urządzenia. Tak postąpił na przykład profesor Giulio Fanti, włoski chemik, który zbudował spektrometr do zbadania włókien pobranych z płótna. Jak napisał w wydanej sześć lat temu książce, przedstawiony na tkaninie wizerunek mężczyzny przypominający ukrzyżowanego Jezusa może pochodzić z okolic roku zerowego naszej ery – z możliwością odchylenia po kilka wieków w każdą stronę. Wynik na tyle nieprecyzyjny i precyzyjny zarazem, że każdy może interpretować go na swój sposób.

Miniatura z węgierskiego Manuskryptu Praya z lat 1192-1195 przedstawiająca pogrzeb Chrystusa / Źródło: Wikipedia (PD) Srebrna szkatuła w płomieniach

Pewne przekazy wskazują, że płótno to dotarło do Europy w dobie wypraw krzyżowych. Istnieje dokument sugerujący, iż w połowie XIII wieku cesarz Konstantynopola Baldwin II chciał sprzedać francuskiemu królowi Ludwikowi IX tkaninę ze świętym obliczem. Za to pierwsza wiarygodna historyczna wzmianka o Całunie Turyńskim pochodzi dopiero z połowy XIV wieku.

Z listów i kościelnych dokumentów wynika, że w kolegiacie w Lirey w Szampanii znajdowała się tkanina z wizerunkiem złożonego do grobu ukrzyżowanego Jezusa, która stała się obiektem silnego lokalnego kultu i pielgrzymek. Co ciekawe, zachowała się nawet decyzja biskupa z Troyes z 1370 roku uznająca całun za fałszerstwo wykonane ręką sprytnego malarza i zabraniająca oddawania mu czci. Wiadomo, że tkanina była przenoszona następnie między kilkoma kościołami, aż w 1532 roku, gdy leżała zdeponowana w kaplicy kolegiaty w Chambery, o mało nie spłonęła w pożarze kościoła. Płomienie dosięgły wówczas srebrnej szkatuły, w której przetrzymywano całun.

Zniszczenia, uzupełnienia i ślady napraw na Całunie Turyńskim / Źródło: tvn24

Temperatura była tak wysoka, że szkatuła zaczęła się topić i kapać rozgrzanym srebrem na płótno. Wyniesiono ją z płonącego kościoła, a rozgrzaną do kilkuset stopni Celsjusza przepaloną już w kilku miejscach tkaninę skropiono wodą, co pozostawiło na niej widoczne zacieki. Zniszczenia od wysokiej temperatury i ognia powstałe w rogach złożonego całunu uzupełniły następnie zakonnice, wszywając w te miejsca szesnaście trójkątnych łat.

W 1578 roku tkanina trafiła do Turynu, gdzie jest do dziś.

Odtwarzaj Całun Turyński przechowywany jest w katedrze św. Jana Chrzciciela w Turynie. Raz na jakiś czas mogą go obejrzeć wierni

Zagadką pozostaje, co mogło dziać się z płótnem, zanim pojawiły się o nim pierwsze historyczne wzmianki. Zdaniem Iana Wilsona, brytyjskiego autora znanego między innymi z książek o Całunie Turyńskim i życiu Jezusa, przechowywana w turyńskiej katedrze świętego Jana materia najpewniej jest wspominanym już w VI wieku i zaginionym w XIII wieku tak zwanym mandylionem, czyli przedstawionym na chuście wizerunkiem Chrystusa w formie portretu.

Mandylion, którego nazwa pochodzi od greckiego słowa “mandilion” oznaczającego “ręcznik”, tradycja chrześcijańska utożsamia z tak zwaną chustą świętej Weroniki. Według legendy Weronika otarła nią twarz Jezusa prowadzonego na ukrzyżowanie. Na chuście tej miało wówczas odcisnąć się jego oblicze.

Mandylion z Edessy z prywatnej kaplicy papieskiej / Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) Wilson utrzymuje, że po czterokrotnym złożeniu Całunu Turyńskiego uzyskamy “portret” ukazanego na nim mężczyzny, taki jak na przedstawianej w ikonografii chuście świętej Weroniki. Na składanie płótna w ten sposób wskazują jego zdaniem załamania materiału i ślady przebić pozwalających zamocować je w relikwiarzu. Przypomina, że według średniowiecznej interpretacji męki i ukrzyżowania Jezusa należało ukazywać okrytego choćby częściowo. Eksponowanie płótna, na którym ukazano by jego nagość, było po prostu niemożliwe.

Rzymskie monety z pomyłką

Co ciekawe, jeśli się dokładnie przyjrzeć postaci mężczyzny z Całunu Turyńskiego, można odkryć jeszcze kilka interesujących szczegółów. 40 lat temu włoscy uczeni – Giovanni Tamburelli i Piero Ugolotti – zauważyli, że jego oczy przykryte są jakimiś okrągłymi kształtami. Okazało się, że były to niewielkie monety, leptony, z początków naszej ery, bite przez rzymskiego namiestnika Poncjusza Piłata.

Pogrzebowy zwyczaj układania monet na powiekach osób zmarłych był powszechny w tamtym czasie. Z kolei jezuita i profesor teologii z Chicago, ojciec Francis Filas, przyjrzał się dokładniej i na jednej z monet dostrzegł cztery litery: YCAI. Ten trop podsunął mu odpowiedź, kiedy trafiły do obiegu – dokładnie między 30. a 32. rokiem nasze ery. Skąd taka precyzja? Udało się to ustalić dzięki błędowi i zamianie jednej litery – K na C. Prawidłowy grecki napis na monecie powinien wyglądać tak: “TIBEPIOYKAIKAPOC”, czyli “Cezara Tyberiusza”. Leptony z błędnym “TIBEPIOYCAIKAPOC” bito tylko przez dwa lata.

Plakat reklamujący wystawę całunu w Turynie z 1898 roku / Źródło: Wikipedia (PD)

Choć naukowcom udało się ustalić już całkiem sporo informacji na temat przedstawionego na Całunie Turyńskim człowieka, wciąż brakuje odpowiedzi na najważniejsze pytanie: w jaki sposób jego wizerunek się tam znalazł.

Nie udało się jak dotąd rozszyfrować i odtworzyć metody takiego odwzorowania ukrzyżowanego człowieka, ze szczegółami, do których nawet najbardziej genialny średniowieczny artysta nie przykładałby wagi, przygotowując fałszywkę.

Nie wiadomo, w jaki sposób utrwalono przed wiekami trójwymiarowy obraz człowieka na płótnie ani jaki barwnik został do tego wykorzystany. Jedne badania sugerowały na przykład, że użyto purpurowej wydzieliny tropikalnego ślimaka, inne podpowiadały metodę wypalania wizerunku na płótnie przez owinięcie nim rozpalonego do czerwoności metalowego posągu.

Żadna nie przyniosła pożądanego efektu.

W tej kwestii wiemy tyle samo, co fotograf Secondo Pia, który 121 lat temu z niedowierzaniem wpatrywał się w odbitą w negatywie twarz mężczyzny z Całunu Turyńskiego.

Całun Turyński i jego tajemnica

Secondo Pia był pierwszym człowiekiem, który otrzymał zgodę króla włoskiego i arcybiskupa Turynu na sfotografowanie słynnego Całunu. O północy 28 maja 1898 fotograf amator, w ciemni zaimprowizowanej w turyńskiej katedrze, zanurzył szklaną kliszę w wywoływaczu. Nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. A zobaczył twarz Chrystusa.

Historię Całunu Turyńskiego oraz wieloletnich badań, jakie nad nim prowadzono przedstawił Jan Nowak-Jeziorański na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w kwietniu 1980 roku.

Posłuchaj 32:44 Tajemnice całunu turyńskiego – aud. Jana Nowaka-Jeziorańskiego.mp3 “Tajemnice Całunu Turyńskiego” – niezwykła historia płótna oraz badań, jakie do dziś prowadzą nad Całunem eksperci z całego świata. Aud. Jana Nowaka-Jeziorańskiego nadana na antenie Rozgłośni Polskiej. (RWE, 13.04.1980)

Historia Całunu

Całun Turyński jest uważany za jedną z największych relikwii chrześcijaństwa. Przechowywany najpierw w Jerozolimie, potem przez paręset lat w Bizancjum, wystawiony po raz pierwszy na widok publiczny we Francji w 1357 roku, ostatecznie w XVII wieku trafił do Włoch. Zdaniem wierzących właśnie w to płótno owinięty został Chrystus po swojej śmierci na krzyżu i w nim złożony do grobu.

Całun Turyński obecnie przechowywany jest w królewskiej kaplicy katedry w Turynie. Ma 4 m 36 cm długości i 1 m 10 cm szerokości. Na połowie podłużnej materii widać odbicie postaci nagiego mężczyzny, słusznego wzrostu, mocno zbudowanego. Na drugiej połowie odbicie tego samego człowieka z tyłu.

Na tle Całunu, który z upływem czasu przybrał barwę kości słoniowej, rysuje się twarz z sowimi oczyma, bez wyrazu, nieomal groteskowa. Postać pokrywają liczne plamy i ślady rozmaitego kształtu, ciemniejsze i bledsze, mniejsze i większe, koloru brązowawego, jaki po wielu latach przybierają plamy po krwi.

Secondo Pia. odkrywca wizerunku Jezusa na Całunie Turyńskim (1898). Fot. Wikipedia/domena publiczna

Wstrząsające odkrycie Secondo Pii

28 maja 1898 Secondo Pia przystąpił do obróbki zdjęć wykonanych w turyńskiej katedrze. I doznał największego wstrząsu w swoim życiu. Zaczęło się przed nim wyłaniać oblicze Chrystusa, zupełnie inne niż to, które oglądał gołym okiem na całunie. Zamknięte oczy, rysy i najdrobniejsze szczegóły oddane niesłychanie realistycznie, jak na zdjęciu fotograficznym. Twarz pełna cierpienia i majestatu, jakiej włoski fotograf nie oglądał na płótnach największych mistrzów malarstwa. Secondo Pia zrozumiał w tym momencie, że wizerunek oglądany dotychczas na całunie jest negatywem, który w tajemniczy sposób powstał w ciemni skalnego grobu, do którego złożono ciało Jezusa. A teraz, po dziewiętnastu wiekach, w jego ciemni fotograficznej, obraz ten wyłania się jako pozytyw i tak naprawdę ogląda zdjęcie ukrzyżowanego.

Konfabulacja i fałszerstwo?

To niezwykłe odkrycie nie przyniosło włoskiemu fotografowi szczęścia. Obiegło prasę całego świata jako sensacja stulecia i wywołało fale wątpliwości i podejrzeń. Pia oskarżony został o dokonanie retuszu i fałszerstwa. Bronić się nie mógł. Całun tylko przez 8 dni był wystawiony na widok publiczny i spoczął z powrotem w srebrnej skrzyni.

Sześć miesięcy później francuski ksiądz katolicki wystąpił z tezą, że wizerunek na całunie jest fałszerstwem i malowidłem typowym dla XIV w., kiedy to relikwie mnożyły się w sposób, który na pewno trudno byłoby nazwać cudem. Ale sprawa Całunu Turyńskiego i jego prawdziwości nie dawała ludziom spokoju. 4 lata później pracę nad płótnem rozpoczęła grupa uczonych na Sorbonie. W 1902 roku Yves Delage, prof. anatomii porównawczej, zdeklarowany ateista, znany z awersji do wszystkiego co miało posmak metafizyczny, wygłosił w auli uniwersyteckiej odczyt, który zakończył kategorycznym stwierdzeniem: “Proszę panów, człowiek utrwalony na całunie jest Chrystusem”.

Reakcja świata nauki na rewelację francuskiego uczonego była zdecydowanie wroga. Uznano, że jego konkluzja dyskredytuje go jako uczonego.

Porównanie wizerunku Jezusa na Całunie oraz monecie z czasów cesarza Justyniana z VIII wieku. Fot. Wikipedia/domena publiczna

Kolejne badania, nietypowe eksperymenty

Całun został wystawiony ponownie na widok publiczny w roku 1931. Wtedy dokonano 12 zdjęć i powiększeń, które wydobyły na jaw nowe szczegóły. Fotograf robił i wywoływał zdjęcia przy świadkach. Sporządzono notarialnie poświadczony protokół. Od tego czasu całun stał się przedmiotem badań całej rzeszy uczonych; katolików, protestantów, ateistów, archeologów, lekarzy, biologów, historyków a nawet kryminologów. Dokonywano różnych eksperymentów, łącznie z wieszaniem ludzi na pasach skórzanych na krzyżu, przebijano gwoździami amputowane ręce i nogi, przebijano bok i badano okoliczności, w jakich woda gromadzi się w płucach przed skonaniem i po śmierci.

Nauka o Całunie

W związku z szerokimi badaniami Całunu Turyńskiego, których celem jest potwierdzenie lub zaprzeczenie jego autentyczności powstała nawet odrębna nauka – syndonologia od słowa “sindon” czyli prześcieradło, użytego w greckim, najstarszym tłumaczeniu Ewangelii. I kongres syndonologów odbył się w Rzymie, w 1950 roku. Dziewiętnaście lat później eksperci ze specjalnej komisji powołanej przez arcybiskupa Turynu, Michele Pellegrino wykonali, jako pierwsi, kolorowe zdjęcia całunu. W 1973 roku kolejni badacze pobrali próbki 14 nici, wyciągając je z różnych miejsc tkaniny.

Chrystus w trójwymiarze

W latach 70. do badań nad Całunem Turyńskim włączyli się również eksperci ze Stanów Zjednoczonych, z FBI, Agencji Atomowej.

– Przyłączają się dwaj rzeczoznawcy z laboratorium Amerykańskiej Komisji Energii Atomowej i dwaj badacze przestrzeni kosmicznej: dr Jack Johnson i dr Eric Jumper – słyszymy w audycji. – Do badań użyto ultranowoczesnych mikroskopów, aparatów fotograficznych, instrumentów służących do wykrywania fałszerstw, kamer do fotografowania ciał niebieskich i komputerów. Dr Johnson przeżywa wstrząs podobny do tego, jakiego doznał pod koniec XIX w. Secondo Pia, gdy udaje mu się przy pomocy komputera odtworzyć trójwymiarowe oblicze Chrystusa.

Nowe fakty

Na temat Całunu powstają całe stosy literatury naukowej. Badacze, na podstawie przeprowadzonych analiz, ujawniają wiele nowych faktów dotyczących ukrzyżowania Jezusa. Część z nich zaczęła nawet nazywać Całun Turyński “Piątą Ewangelią”.

Do jakich konkluzji doszli uczeni po tylu badaniach? – Nie znaleziono dowodów, aby Całun Turyński miał być fałszerstwem – słyszymy w audycji Jana Nowaka-Jeziorańskiego. – Przeciwnie, dotychczasowe badania wykazują zgodność, jakie tradycja i historia wiążą z całunem, czyli zgodność z tym, co przekazała nam Ewangelia i świadectwa dotyczące płótna na przestrzeni dwóch tysięcy lat.

Setki badań, diagnoz, ekspertyz – jak choćby powtarzane niezliczoną ilość razy próby odbicia ciała ludzkiego na płótnie – nie powiodły się. – Nie przyniosły rezultatów, choćby częściowo zbliżonych do obrazu takiego, jaki widzimy na Całunie Turyńskim – mówił autor programu.

Trudne pytania

Wciąż wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Co się działo z całunem, zanim został po raz pierwszy wystawiony na widok publiczny w roku 1357? Jakim sposobem lniane płótno mogło przetrwać w tak idealnym stanie ok. 2 tys. lat? Czy możliwe jest fałszerstwo przez owinięcie w płótno ciała ludzkiego, któremu zadano za życia lub po zgonie rany opisane w Ewangelii?

Czy doczekamy się badań, które doprowadzą do ostatecznej konkluzji, że postać na całunie przedstawia Chrystusa?

Posłuchaj, jakiej odpowiedzi udziela Jan Nowak-Jeziorański w swej audycji pt. “Tajemnice Całunu Turyńskiego”.

bs

Całun Turyński: W 2025 znów ujrzymy twarz Jezusa

Wojenna zawierucha nie dotarła w górskie rejony Kampanii. Panujący na świecie terror nie sforsował grubych murów klasztoru. Mnisi w opactwie benedyktynów znajdowali się w bezpiecznej odległości od spadających bomb. Nawet się nie domyślali, w jakim niebezpieczeństwie znalazł się przechowywany w ich świątyni skarb, który ukryto tam przed poszukującymi go na terenie całych Włoch wysłannikami Adolfa Hitlera. Ta najświętsza dla chrześcijan relikwia nie dostała się jednak w ręce niemieckiego zbrodniarza.

Całun Turyński z tajemniczym wizerunkiem przedstawiającym – zdaniem rzeszy wiernych – twarz ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa spoczywał w latach 1939-1946 pod ołtarzem w Sanktuarium di Santa Maria Montevergine na południu Włoch. Dyrektor biblioteki opactwa benedyktynów Andrea Davi de Cardin dopiero kilkadziesiąt lat później ujawnił kulisy dramatycznego zdarzenia z czasów drugiej wojny światowej.

Historia ta pokazuje, jaką siłę przyciągania ma Całun Turyński, skoro interesował się nim sam Führer. Czy jednak fascynacja tym kawałkiem materiału jest w ogóle uzasadniona? Czy faktycznie widnieje na nim oblicze Jezusa Chrystusa? A jeśli tak, to jak się tam znalazło? Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania sprawiło, że to lniane płótno o wymiarach 4,37 na 1,13 metra jest bodaj najlepiej zbadanym obiektem muzealnym na świecie. Na zgłębienie tajemnicy całunu poświęcono tysiące godzin pracy naukowej.

Reklama

Zdjęcie Sanktuarium Santa Maria Montevergine /Wikimedia Commons /domena publiczna

Perfekcyjna fałszywka ze średniowiecza?

Całun spoczywa dziś w katedrze turyńskiej w sejfie wypełnionym gazem szlachetnym – argonem. Wystawiany jest na widok publiczny jedynie okazjonalnie, tak jak na przykład w 2010 roku, kiedy został umieszczony za kuloodporną szybą. Obejrzało go wtedy milion pielgrzymów. Kolejną prezentację zorganizowano w 2015 roku, następna jest planowana na 2025.

W 2010 roku papież Benedykt XVI oddał hołd tej fascynującej i zarazem bardzo kontrowersyjnej chrześcijańskiej relikwii, której historycznej autentyczności Watykan oficjalnie nigdy nie potwierdził.

– Przemawia krwią, a krew oznacza życie – w tak tajemniczy sposób wypowiedział się Benedykt XVI, nie odnosząc się ani słowem do podsycanych od dziesięcioleci kontrowersji związanych z całunem (pięć lat później, podczas wizyty w Turynie, przez kilka minut modlił się przed płótnem papież Franciszek). Eksperci nie są nawet zgodni co do jego wieku. Watykan przez kilka lat zastanawiał się nad tym, czy powinien wydać zgodę na specjalistyczne badania. Zezwolił na nie papież Jan Paweł II, który po kolejnej wizycie w Turynie, żegnając się z mieszkańcami przed katedrą, powiedział m.in.: – Niech kontemplacja Całunu sprawi, że w wierzących zrodzi się pragnienie, by nieustannie szukali oblicza Pana.

Zdjęcie Papież Benedykt XVI podczas odwiedzin Całunu Turyńskiego, maj 2010 /Getty Images

Aby przeprowadzić analizę, odcięto fragment płótna i w 1988 roku trzy laboratoria (w Oxfordzie, Zurychu i Arizonie) niezależnie od siebie przebadały materiał, posługując się metodą tzw. datowania radiowęglowego. W celu określenia wieku materiału organicznego bada się w nim stopień rozpadu promieniotwórczego izotopu węgla 14C. Kiedy umiera dany organizm – w przypadku całunu jest to len, zatem roślina – następuje w nim stopniowy zanik tego izotopu. Im go mniej, tym dany materiał starszy, i właśnie to zjawisko umożliwia ustalenie jego wieku, gdyż ilość izotopu można określić przy pomocy specjalistycznej aparatury. W tym celu pobrana do badań próbka musiała jednak zostać spalona. Zdecydowano, że fragment płótna o powierzchni 8 cm2 zostanie podzielony i przekazany do trzech instytutów naukowych.

Placówki te po przeprowadzeniu analiz niezależnie od siebie doszły do podobnego wniosku, że całun pochodzi z okresu między 1260 a 1390 rokiem – a zatem musiał powstać ponad 1000 lat po śmierci Chrystusa. Czy relikwia jest zatem tylko średniowieczną fałszywką? Jak w takim wypadku wyjaśnić to, że jedna z miniatur zawartych w tzw. kodeksie Praya, opracowanym w latach 1192-1195, wygląda jak kopia wizerunku Jezusa umieszczonego na Całunie Turyńskim? I dlaczego jeden z krzyżowców twierdził, że widział płótno już w 1202 roku w Konstantynopolu? Czy to właśnie on przywiózł je ze sobą do Francji z wyprawy krzyżowej?

Czy naukowcy mogli się pomylić?

Jakie fakty przemawiają za takim właśnie przebiegiem wypadków? Wdowa po rycerzu Godfrydzie de Charny (potomku spalonego na stosie templariusza, patrz ramka) kazała wystawić całun w kościele w Lirey na terenie francuskiej Szampanii. Nigdy jednak nie ujawniła źródła pochodzenia płótna. Sto lat później stało się ono własnością dynastii sabaudzkiej, późniejszych królów włoskich, którzy w 1578 roku przenieśli je do Turynu i w końcu podarowali Państwu Kościelnemu.

Wielu ekspertów twierdzi, że analiza z 1988 roku mogła zostać zafałszowana wskutek zanieczyszczeń całunu, które nagromadziły się na przestrzeni wieków po śmierci Chrystusa – relikwia była przecież przez wielu dotykana i całowana.

Istnieje również teoria, że analizie poddano akurat ten fragment materiału, który został przyszyty przez siostry zakonne w XVI wieku w celu przykrycia dziur powstałych na skutek pożaru. Sam kierownik laboratorium w Oxfordzie, w którym badane było płótno, przyznał, że wyniki nie dostarczyły dowodu na ustalenie prawdziwego wieku całunu. Znalezione w tkaninie pyłki stanowią dowód na to, że pochodzi ona z okolic Jerozolimy. Ponadto technika tkacka odpowiada tej, która była rozpowszechniona w Judei w I wieku naszej ery. Czy jest to jednak ten sam całun, który nabył zamożny kupiec Józef z Arymatei, aby pochować w nim ciało Chrystusa?

Zdjęcie Wielu badaczy usiłowało odkryć tajemnicę Całunu Turyńskiego /Getty Images

Wizerunek odbity na płótnie

Naukowców dużo bardziej niż wiek tkaniny interesują znajdujące się na niej obrazy. Do dziś nikt nie potrafił bezsprzecznie wyjaśnić, w jaki sposób na płótnie powstało delikatne odbicie twarzy i ciała człowieka. Kiedy Secondo Pia w 1898 roku po raz pierwszy sfotografował całun, wystraszył się podczas wywoływania kliszy. Miał wtedy powiedzieć: – Ujrzałem oblicze Pana.

Rzeczywiście, na negatywie dużo wyraźniej widać kontury twarzy. Poza tym można dostrzec zarysy całego ciała wysokiego mężczyzny w średnim wieku. Również układ plam krwi jest zgodny z podaniami Ewangelii o męce i śmierci Jezusa z Nazaretu: znajdują się w okolicy głowy (od nałożenia korony cierniowej), piersi (od przekłucia włócznią), nadgarstków oraz stóp (od przebicia ich gwoździami). Ale w jaki sposób na materiale powstaje obraz człowieka? Czy ktoś namalował go na całunie?

Większość naukowców zgadza się, że krwawe plamy pochodzą od istoty ludzkiej i nie zostały celowo naniesione na płótno, ponieważ znaleziono także ślady po bezbarwnej surowicy krwi. Żaden średniowieczny fałszerz nie zdołałby nałożyć tej substancji, której obecność można było wykryć dopiero setki lat później wraz z odkryciem fotografii ultrafioletowej. Nikt nie mógł także wiedzieć o tym, że kciuki krzyżowanych przez Rzymian ludzi zawsze składały się do wnętrza dłoni – co wyraźnie widać na Całunie Turyńskim.

Można zatem wykluczyć teorię głoszącą, jakoby płótno było dziełem malarza. Co więcej, sceptycy, którzy próbowali stworzyć wierną kopię całunu przy użyciu technik dostępnych przed wiekami, musieli w końcu przyznać, że nie są w stanie tego dokonać.

Zdjęcie Czy płótno jest dziełem malarza? Taką teorię można zupełnie wykluczyć… /Wikimedia Commons /domena publiczna

Giulio Fanti, profesor z Padwy specjalizujący się w dziedzinie mechanicznych i termicznych metod pomiarowych, uważa, że te niewyraźne kontury powstały na skutek promieniowania, które jednak nie pochodziło od samego zmarłego. – Zgodnie z obecnym stanem wiedzy zwłoki nie są w stanie wyprodukować energii niezbędnej do wytworzenia takiego wizerunku na płótnie – wyjaśnia naukowiec. Profesor skłania się ku teorii wyładowania koronowego. W przyrodzie można je zaobserwować między innymi w momencie pojawiania się tzw. ogni świętego Elma.

Chodzi tu o niewielkie wyładowania elektryczne na krawędziach przedmiotów (np. masztach statków) występujące przed burzą. Ponadto ubocznymi produktami takiego wyładowania są także ciepło, ozon oraz promieniowanie ultrafioletowe. Ich skutkiem mogą być ślady starzenia się uwidaczniające się na materiałach w formie przebarwień. Oznaczałoby to, że Całun Turyński został mocno naświetlony – i tym samym można go uznać za coś w rodzaju pierwszej fotografii w historii ludzkości.

W oczekiwaniu na wyjaśnienie

Amerykański chemik Raymond Rogers był jedną z pierwszych osób, które miały możliwość zbadania całunu. Krótko przed swoją śmiercią w 2005 roku doszedł do wniosku, że przebarwienia materiału powstały w wyniku tzw. reakcji Maillarda. Jak dotąd zjawisko to znane jest przede wszystkim z kuchni – odpowiada za typowy aromat i zabarwienie opiekanych, pieczonych i smażonych potraw. Nazwa pochodzi od nazwiska francuskiego chemika Louis-Camille Maillarda, który opisał je w roku 1912.

Historyk sztuki Thomas de Wesselow, który przez lata badał tajemnicę całunu, zajmował się intensywnie teorią związaną z reakcją Maillarda i podąża jej śladem w swojej książce pt. The Sign (Znak). W przypadku relikwii reakcja Maillarda mogła przebiegać w następujący sposób: cukry na powierzchni całunu weszły w reakcję z pochodnymi amoniaku, których źródłem były rozkładające się zwłoki, wskutek czego powstało brązowe zabarwienie. De Wesselow uważa tę teorię za logiczne wyjaśnienie zagadki. To, czy obraz powstał na skutek procesów fizycznych, czy chemicznych, muszą wyjaśnić badania samego całunu.

Zdjęcie Warszawa, kościół na Bielanach i prezentowany tam fragment całunu z twarzą Jezusa / East News

Historyk jest jednak pewien co do najważniejszej kwestii: kształty przedstawione na relikwii wskazują na odbicie Jezusa. – Całun musiał należeć do mężczyzny ukrzyżowanego według tradycji rzymskiej, któremu nałożono koronę cierniową i którego pochowanego zgodnie z obrządkiem żydowskim. Jego ciało zostało natomiast wyjęte z całunu, zanim uległo procesom gnilnym. W całej historii ludzkości to wszystko było udziałem tylko jednego człowieka – Jezusa z Nazaretu – stwierdził de Wesselow. Tym niemniej ostateczne wyjaśnienie zagadki Całunu Turyńskiego wciąż pozostaje wyzwaniem dla współczesnej nauki.

Całun Turyński- prawdziwe oblicze Jezusa?

Przy okazji Świąt Wielkanocy, warto zastanowić się nad samym znaczeniem Zmartwychwstania Pańskiego. Nad jego symboliką, nadzieją jaką ze sobą niesie. Warto też zwrócić nieco uwagi na „namacalne” ślady tamtych dni. Jednym z nich jest słynny Całun Turyński, płótno w które owinięto ciało Jezusa Chrystusa po śmierci. Do dziś trwa zażarty bój między zwolennikami i przeciwnikami autentyczności całunu. Czy faktycznie przedstawia on odbicie ciała Zbawiciela?

Jezus skonał na krzyżu. Dobiegła kresu jego męka i osamotnienie, a bliscy mogli zrobić już tylko jedno- godnie go pochować. W tym celu przyjaciel Jezusa, Józef z Arymatei udał się do Piłata, by wydano mu zwłoki Zbawiciela, którego chciał pochować we własnym grobowcu. Po uzyskaniu zgody od Piłata, Józef skierował swe kroki prosto do pewnej bogobojnej niewiasty.

Płótno, które przetrwało ponad 2000 lat

Niewiasta ta handlowała wonnymi ziołami i drogimi olejkami. Lecz Józef z Arymatei poszedł jeszcze w jedno miejsce i kupił piękny, delikatny, bawełniany całun, na sześć łokci długi, a kilka łokci szeroki. Ten przedmiot, to właśnie bohater naszej zagadki. „Wreszcie położyli zwłoki Jezusa na ukos na wielkiej chuście, sześć łokci długiej, kupionej przez Józefa z Arymatei, i zawinęli je w nią tak, że dwa końce zachodziły na piersi, jeden od nóg, drugi przez głowę, zaś dwa drugie końce owijały ciało na poprzek. Skończywszy tę smutną robotę, otoczyli wszyscy ciało Jezusa i uklękli wokoło, by się z Nim pożegnać. Wtem oczom ich przedstawił się cud, który wzruszył ich do głębi. Oto na wierzchniej chuście, okrywającej zwłoki, odbił się obraz najświętszego ciała Jezusa ze wszystkimi ranami i bliznami. Zdumieni wielce, rozwinęli na powrót chustę i oto zdumienie ich wzrosło jeszcze, gdy ujrzeli, że pod spodem wszystkie całuny są zupełnie czyste, a tylko na wierzchniej chuście odbiła się postać Pana. Część chusty, na której leżało święte ciało, nosiła odbity wizerunek całego grzbietu, część zaś, okrywająca Jezusa z wierzchu, nosiła ślady całej przedniej części ciała, trzeba ją było jednak dopiero składać na powrót rogami, tak jak owinięty był w nią Jezus, by móc ujrzeć całą postać. Nie było na chuście śladu np. krwawiących ran, bo całe ciało obłożone było grubo wonnościami i owinięte całunami.” Tak opisuje to w swoich wizjach błogosławiona Katarzyna Emmerlich, niemiecka mistyczka. Na jej przekazach opierał się Mel Gibson tworząc film „Pasja”. Ale co się działo z niezwykłym płótnem?

Piotr i Jan nie pozostawiliby w pustym grobowcu Całunu pokrytego krwią i wizerunkiem Chrystusa, gdyż Żydzi uważali prześcieradła pogrzebowe za nieczyste. Do tego kapłani zniszczyliby je z pewnością, pałając dalej rządzą zemsty. Prowadzi to do wniosku, że apostołowie zabrali je z sobą.

Po śmierci Jezusa, do Edessy udał się apostoł Juda Tadeusz (zwany po syryjsku Addaj). Zabrał ze sobą płótno pogrzebowe Jezusa, i jak głosi tradycja, zaniósł je królowi Edessy, Abgarowi V. Władca był chory na trąd, a na wieść o miłosierdziu i cudach Jezusa posłał do niego list z prośbą o uzdrowienie, na co Jezus miał odrzec, że nie może przybyć do niego, ale jeden z jego uczniów przyjdzie go uleczyć. Tak też się stało. W sierpniu 944 roku, wojska cesarza bizantyjskiego zabrały go do Konstantynopola w obawie przed najazdem Turków. Płótno z grobu Jezusa przechowywano w kaplicy Faros w stolicy Bizancjum, skąd zniknęło w 1204 roku podczas IV wyprawy krzyżowej, która zamiast do Ziemi Świętej skierowała się na chrześcijański Konstantynopol.

W Konstantynopolu widział je rycerz Robert de Clari (1170-1216), który napisał w swoim pamiętniku, że przypałacowa kaplica Faros: „Zawierała Całun, w którym było zawinięte ciało naszego Pana. Płótno to wystawiano co piątek, aby każdy mógł na nim zobaczyć postać naszego Pana”. Użyte przez niego słowo „postać” odnosiło się do całej sylwetki Jezusa ukazanej na Całunie Turyńskim. Dlaczego mówimy o Całunie „Turyńskim”? Płótno przepadło podczas szturmu na Konstantynopol w 1204 roku, w którym brali udział templariusze. To za ich sprawą trafiło do Europy, a przez komandora templariuszy Gotfryda de Charny przeszło w ręce jego kuzyna, rycerza Gotfryda I de Charny. Jego małżonka Małgorzata de Charny przekazała Całun w 1543 roku Ludwikowi Sabaudzkiemu. Umieszczono płótno w zbudowanej w tym celu katedrze w Turynie.

Dalsze losy Całunu

W ten oto sposób płótno stało stało się Całunem Turyńskim. Skąd pewność, że posiadali je przez pewien czas Templariusze? O tym, niech zaświadczy odkrycie w ich angielskiej komandorii w Templecombe. W czasie II wojny światowej mieszkająca tam Molly Drew zauważyła na podłodze duży kawał tynku, który odpadł z sufitu. Jak się okazało, pod warstwą tynku na suficie ukryty był dębowy panel wykonany pod koniec XIII wieku. Przedstawiał on twarz Jezusa wzorowaną na Całunie.

Całun to lniane płótno zawierające obraz dwustronnego (od przodu i od tyłu) odwzorowania postaci ludzkiej. Od lat jego badaniem zajmują się naukowcy z różnych dziedzin i patolodzy. Tworzy się modele trójwymiarowej postaci z Całunu, istnieje nawet specjalna gałąź wiedzy, zajmująca się badaniem całunu- to syndologia. W 1898 roku fotograf Secondo Pia jako pierwszy sfotografował Całun, odkrywając że wizerunek całunowy jest negatywem, a więc zdjęciem. Podczas gdy krew pojawiła się na Całunie przez kontakt z ranami ciała, to wizerunek powstał później w rezultacie nieznanego fenomenu. Analizator obrazu VP-8, używany przez NASA służy do przekształcania na ekranie monitora komputerowego obrazu o zróżnicowanej gęstości optycznej w obraz trójwymiarowy. Kiedy John Jackson i Eric Jumper umieścili zdjęcie Całunu w VP-8, na ekranie pojawiła się trójwymiarowa postać. Według opinii niektórych ekspertów żaden ówczesny artysta nie potrafiłby namalować negatywu wizerunku, ani w średniowieczu, ani nawet dziś, Byłoby to niemożliwe. Wizerunek nie mógł być dziełem Leonarda da Vinci, jak głosi jedna z hipotez, gdyż urodził się on sto lat po pierwszym publicznym pokazie Całunu. Na Całunie nie ma śladu po pędzlu, ani po farbie, która przeniknęłaby płótno. John Heller, specjalista z zakresu fizyki medycznej, stwierdził, iż fizycy są „przekonani, że Całun nie jest produktem oka, ręki ani mózgu ludzkiego”. Nie powstał z użyciem pigmentu ani barwnika.

Wizerunek nie penetruje płótna, lecz występuje na jego powierzchni, jakby był wypalony. Ślady krwi na płótnie dowodzą, że całe ciało było owinięte tkaniną i przylegało do niego z każdej strony. W 1978 roku fizyk, dr John Jackson, poddał Całun Turyński badaniu i odkrył osiem śladów po dawnych zagięciach.

Zamęczony

Badania patologów dowodzą, że Całun okrywał zwłoki człowieka zamęczonego na śmierć. Osoba ta była chłostana, miała bardzo wiele ran na całym ciele, wliczając w to rany na nogach i rękach, zmasakrowane plecy, prawdopodobnie podbite oko i złamany nos. Można mieć stuprocentową pewność, że człowiek przedstawiony na Całunie był biczowany. Widać ślady rzymskiego flagrum, które zadawało straszliwy ból. Na rzemieniu mocowano kawałki kości i metalowe kulki, a gdy przyrządem tym zadawano razy, uderzenie powodowało rozrywanie skóry, przecinanie mięśni, ścięgien, a nawet wyszarpywanie całych fragmentów ciała. Ofiara takiego biczowania mogła wykrwawić się na śmierć.

Po analizie lokalizacji uderzeń na ciele stwierdzono, że układały się one w wachlarz, omijając jednak serce. Oprawcy musieli więc wykazać się wprawą, by skazaniec nie oddał ducha podczas tortur. Można się doliczyć, że otrzymał znacznie więcej niż 40 uderzeń, co było najwyższą karą w tamtym prawie, był więc niesamowicie udręczony. Również widoczne są ślady cierniowego czepca, który tak naprawdę był uważany za koronę cierniową. Oplatała ona jednak całą górną część głowy zmarłego, a kolce cierni wbijające się w skórę na głowie powodować musiały niewyobrażalny ból i cierpienie. Na Całunie obecna jest prawdziwa ludzka krew. Wyniki badań potwierdziły grupę AB, która jest bardzo rzadka i charakterystyczna dla pochodzenia żydowskiego.

Inne dowody

Niezwykłe jest to, że rany na odbiciu ciała z Całunu Turyńskiego odpowiadają opisowi męki, jaką przechodził Jezus w wizjach wspomnianej już niemieckiej mistyczki. Wizje te są bardzo krwawe, niezwykle realistyczne, bogate w szczegóły, które odnaleźć można w badanym płótnie.

Także opis postaci z wizji pasuje do wyglądu, postury mężczyzny, którego ciało było owinięte w Całun. Katarzyna Emmerlich tak opisuje wygląd Chrystusa: „Miał Jezus z natury cerę delikatną, żółtawą, ze złocistym odcieniem, przez którą przebijały się rumieńce. Skutkiem podróży w ostatnich latach pociemniała trochę skóra pod oczami i na chrząstkach nosowych. Pierś miał Jezus szeroką, wypukłą, niezarosłą (…). Barki miał Jezus szerokie, silne mięśnie na ramionach, takież silnie zarysowane mięśnie na udach, kolana silne, zahartowane, jak u człowieka, który wiele podróżował i często się modlił na klęczkach. Nogi miał długie, łydki muskularne od ciągłego podróżowania i wspinania się na góry, stopy nader kształtne, żylaste, skóra na podeszwach była mocno stwardniała od ciągłego chodzenia boso po niezbyt dogodnych drogach. Ręce piękne o długich, kształtnych palcach, nie były wypieszczone, ale też i nie zniszczone ciężką, ręczną pracą. Szyja niezbyt krótka, silna, muskularna, głowa proporcjonalna, nie za wielka. Czoło było wysokie, oblicze o pięknym, delikatnym owalu. Włosy nie zanadto gęste, brunatne z czerwonawym połyskiem, gładko ułożone, opadały na kark. Broda średniej długości, przystrzyżona spiczasto, w środku była rozdzielona”. Dokonano także analizy Całunu Turyńskiego pod kątem występowania pyłku kwiatowego. Płótno całunowe zbadał dokładnie szwajcarski ekspert od flory śródziemnomorskiej, Max Frei.

Pobrał z powierzchni materiału 58 różnych rodzajów pyłku kwiatowego. Wyniki jego badań potwierdzili później uczeni- palinolog Aharon Horowitz oraz biolog Avinoam Danin. Z 58 rodzajów pyłków roślin znajdujących się na powierzchni Całunu tylko jedna trzecia występuje we Francji i Włoszech. Najwięcej pochodzi z okolic Jerozolimy i z Judei. A więc z terenu gdzie nauczał, żył i zmarł Jezus.

Całun Turyński jest dla jednych dowodem śmierci i męki Jezusa, potwierdzeniem zmartwychwstania. Inni z kolei widzą w nim obiekt badań i historyczną zagadkę. Wszystkich natomiast intryguje po dziś dzień.

Tomasz Wojciechowski

Wizerunek Jezusa na płótnie. Całun Turyński i jego tajemnice

Biczowało go dwóch prześladowców stojących po bokach. Jeden z nich był bardziej brutalny… Około stu ciosów zostało zadanych z wielką dokładnością. Tylko okolice serca zostały oszczędzone, bo skazaniec nie mógł umrzeć od bicza.

Bicz, którego używali Rzymianie zakończony był ciężarkami z ołowiu, które za każdym uderzeniem wgryzały się w skórę i powodowały rany szarpano-tłuczone. Na głowę włożono Mu nie cierniową koronę, którą znamy z przekazów spopularyzowanych w sztuce, tylko „kask z cierni”. Brutalnie go wciśnięto i przewiązano sznurem…

Tę bulwersującą opowieść zacznijmy jednak od końca XIX wieku.

Był wieczór 28 marca 1898 roku, kiedy to Secondo Pia, fotograf amator otrzymał zgodę na to, aby w katedrze turyńskiej zrobić zdjęcie wizerunkowi mężczyzny odbitego na lnianym płótnie. Rzadka możliwość, bo Całun Turyński wystawiany był raz na kilkadziesiąt lat. Na co dzień przechowywany był w metalowej szkatule zamkniętej na wiele zamków. Do jednych z nich klucze miał król włoski, do którego całun należał, a do innych arcybiskup Turynu. Zanim całun trafił do Turynu w XVII wieku, przebył drogę z Jerozolimy przez Bizancjum, gdzie znajdował się przez kilkaset lat i Francję. To tam został wystawiony na widok publiczny po raz pierwszy w 1357 roku.

Wróćmy jednak do katedry turyńskiej i pamiętnego 28 marca. Kiedy fotograf rozpoczął wywoływanie klisz, nie mógł nadziwić się temu co zobaczył. Z każdą minutą jak zza mgły zaczęła wyłaniać się tajemnicza postać dojrzałego mężczyzny z długimi włosami.

— Zamknięty w ciemni przeżywałem niesamowite emocje, kiedy zobaczyłem to święte oblicze, ukazujące się po raz pierwszy w pozytywie mojego negatywu fotograficznego. Był to wizerunek tak wyrazisty, że skamieniałem — zapisał w swoich notatkach.

Dopiero wynalezienie aparatu fotograficznego umożliwiło właściwe odczytanie tego, co przez niemal XIX wieków skrywał Całun Turyński. Płótno było negatywem, który nie do końca można było odczytać. Przed wynalezieniem fotografii takie odwrócenie obrazu było niemożliwe. Moment ten był swego rodzaju odkryciem kopernikańskim. Świat zaczął interesować się niezwykłym wizerunkiem, choć niewielu dawało wiarę fotografowi. Nie brakowało nawet osób duchownych, które posądzały go o dokonanie oszustwa. Zadanie udowodnienia fałszerstwa powierzono Yvesowi Delage, który był zdeklarowanym ateistą. Ten jednak po gruntownych badaniach orzekł, iż prawdopodobieństwo tego, że całun nie pochodził od ciała Chrystusa, wynosi na 1 do 10 mld. Stwierdził, że szczegóły anatomiczne postaci jak i ślady ran na płótnie z punktu widzenia medycyny, są zbyt dokładne, by mogły być dziełem malarza…

O Całunie Turyńskim w międzywojennej Polsce zrobiło się głośno z okazji kolejnego wystawienia wyjątkowej relikwii w Turynie w 1931 roku. Wówczas to ukazała się publikacja pt.: „Prawdziwa fotografia Pana Jezusa” autorstwa Kazimierza Prószyńskiego. Autor zwraca uwagę na to, iż ciało mężczyzny owinięte w płótno nie było obmyte, jak to zazwyczaj bywało. Dlaczego? Po prostu nie było na to czasu. Było późno, kiedy to Józef z Arymatei poszedł do Piłata, aby poprosić go o wydanie ciała. Po zmroku nastałby już szabat, więc nie można było chować zmarłych. Dlatego trzeba było się spieszyć.

Dzięki temu, że nie obmyto ciała, mamy dziś właśnie obraz Chrystusa. Ze zdjęcia wyłania się obraz nagiego Chrystusa, a nie takiego, który na biodrach ma opaskę. W średniowieczu rzecz nie do pomyślenia. To jeden z dowodów na to, że całun nie może być dziełem fałszerza. Z obrazu czytamy również to, że mężczyzna miał nietknięte nogi, podczas gdy innym skazańcom je łamano, aby spowodować szybszą śmierć przez uduszenie z braku punktu podparcia.

We wspomnianym 1931 roku wykonano nie jedno, a kilkanaście zdjęć i to przy świadkach, aby nie zostać posądzonym o manipulacje. Aby lepiej zrozumieć, w jaki sposób skazany oddał życie, zaczęto przeprowadzać doświadczenia. Na krzyżu wieszano zwłoki, przebijano gwoźdźmi amputowane ręce i nogi. Warto wspomnieć, że w średniowieczu zawsze malowano lub rzeźbiono dłonie przebite gwoździami na środku, tymczasem z całunu widać, że zostały przytwierdzone przez przeguby. Inaczej nie uniosłyby ciała. Co byłoby, gdyby artysta wzorował się na Całunie Turyńskim? Taki przykład mamy chociażby z początku XVII wieku.

Antoon van Dyck, flamandzki malarz doby baroku i uczeń Rubensa przebywał w Turynie w 1625 roku, kiedy to miało miejsce publiczne wystawienie całunu z okazji zaślubin Wiktora Amadeusza I. Na podstawie płótna namalował wiszącego na krzyżu Chrystusa, który ma przebite dłonie w nadgarstkach, a nie w dłoniach, jak to jest przedstawiane w tradycyjnej ikonografii.

Zainteresowanie całunem nabrało tempa. W przedwojennej Polsce nawet lekarze przygotowywali odczyty na temat Całunu Turyńskiego. Jeden z nich pt.: „Męka Pańska na podstawie badań nad świętym całunem z Turynu w świetle nauki lekarskiej” został poprowadzony w 1937 roku w Wilnie przez doktora Stanisława Karwowskiego.

Do dokładnego zbadania całunu powołano specjalny dział nauki – syndologię. Jeżeli chodzi o wymiary, lniane płótno ma 4 m 36 cm długości i 1 m 10 cm szerokości. Na połowie podłużnej materii widać odbicie postaci nagiego mężczyzny, słusznego wzrostu, mocno zbudowanego. Na drugiej połowie odbicie tego samego człowieka z tyłu. Jest to swego rodzaju mapa skatowanego człowieka, z której można odczytać m.in. rany po biczowaniu oraz po przebiciu nadgarstków i stóp, czy wielki wyciek krwi razem z płynem limfatycznym z rany zadanej pod żebrami. Widać również nadpalenia spowodowane pożarem w 1532 roku oraz zacieki utworzone przez wodę podczas gaszenia ognia. Cofnijmy się więc do wydarzeń, które z wielkim prawdopodobieństwem miały miejsce niemal dwa tysiące lat temu…

Jak dowiedli naukowcy, mężczyzna z całunu był przywiązany do słupa i biczowany przez dwóch oprawców stojących po jego dwóch bokach. Mieli zadać około stu razów biczami zakończonymi ołowianymi kulkami. Dowiedziono nawet, że jeden z nich musiał bić z większą zaciekłością. To, co wyłania się z całunu jest o wiele bardziej brutalne od tego, co wyznawcy Chrystusa rozważają podczas odmawiania tajemnic bolesnych różańca, czy odprawiania Drogi Krzyżowej. Na głowę wciśnięto Mu nie koronę cierniową, jaką znamy z tradycyjnych przedstawień, tylko cierniowy kask przewiązany sznurem, aby się nie poluzował. Korona została wykonana z wyschniętych gałązek cierniowych. Rany na głowie wskazują na to, że kolce zostały wbite z niezwykłym okrucieństwem. Z głowy strumieniami ciekła zarówno krew żylna, jak i tętnicza.

O czym jeszcze krzyczy całun? Chociażby o tym, że Mężczyzna niósł na plecach poprzeczną belkę. Świadczą o tym stwierdzone dwa obrzmienia z otarciami skóry w okolicach łopatek. Ciężki przedmiot uwierał i tym samym jeszcze bardziej otworzył rany spowodowane biczowaniem. Poprzeczna belka w drodze na ukrzyżowanie była przywiązywana do ramion. To zapewne ona przyczyniła się do otarć na kolanach i twarzy. Kiedy Mężczyzna upadał, nie mógł oprzeć się na dłoniach. Po dojściu na miejsce razem ze skazańcem unoszono belkę w górę osadzając ją na pionowym palu. Na całunie nie widać kciuków… Czym to mogło być spowodowane? Otóż gwóźdź wbity w nadgarstek prawdopodobnie uszkodził nerw środkowy, powodując jednocześnie zaciśnięcie kciuków.

Stróżki krwi, które spływają z nadgarstków i przedramienia Człowieka z Całunu wskazują na jego konanie z mocno rozciągniętymi ramionami na krzyżu. Potwierdza to również krew spływająca z twarzy. Stróżki krwi spływają na zewnątrz twarzy, ponieważ głowa była mocno pochylona. Męczarnie trwały dłuższy czas. Skazaniec, aby oddychać, musiał podnosić klatkę piersiową opierając się na stopach.

Widoczna jest również rana na boku, zadana pomiędzy żebra. Przekłucie od prawej strony wskazuje na zwyczaj przejęty ze sposobu obrony żołnierzy rzymskich. Nie uderzało się w lewą stronę przeciwnika, ponieważ ten zazwyczaj był osłonięty tarczą. Wbite ostrze przebiło osierdzie, które po zawale wypełniło się krwią i płynem limfatycznym. Mężczyzna umarł w potwornym bólu z powodu pęknięcia serca.

Wieloletnie badania nad niezwykłym płótnem z Turynu podczas jednej ze swoich audycji przedstawił w 1980 roku w Radio Wolna Europa – Jan Nowak Jeziorański. Dziś można ją odsłuchać w jednej z archiwalnych audycji Polskiego Radia. Z niej dowiemy się m.in. o tym, że w latach 70. do badań nad Całunem Turyńskim włączyli się eksperci ze Stanów Zjednoczonych. Konkretnie dwaj rzeczoznawcy z laboratorium Amerykańskiej Komisji Energii Atomowej oraz dwaj badacze przestrzeni kosmicznej: dr Jack Johnson i dr Eric Jumper.

— Do badań użyto ultranowoczesnych mikroskopów, aparatów fotograficznych, instrumentów służących do wykrywania fałszerstw, kamer do fotografowania ciał niebieskich i komputerów — słyszymy w audycji Jana Nowaka-Jeziorańskiego. — Dr Johnson przeżywa wstrząs podobny do tego, jakiego doznał pod koniec XIX w. Secondo Pia, gdy udaje mu się przy pomocy komputera odtworzyć trójwymiarowe oblicze Chrystusa.

Doszły nowe zdjęcia i badania. Stwierdzono m.in., że Całun Turyński został utkany tą samą techniką, jakiej używano zarówno przed narodzeniem Chrystusa, jak i po jego śmierci. Dowiedziono również, że ciało było owinięte w tkaninę nie dłużej niż 36 godzin, bo po tym czasie rozpoczyna się jego rozkład, co zniszczyłoby płótno.

Do jakich konkluzji doszli uczeni po tylu badaniach?

— Nie znaleziono dowodów, aby Całun Turyński miał być fałszerstwem — słyszymy w audycji Jeziorańskiego. — Przeciwnie, dotychczasowe badania wykazują zgodność, jakie tradycja i historia wiążą z całunem, czyli zgodność z tym, co przekazała nam Ewangelia i świadectwa dotyczące płótna na przestrzeni dwóch tysięcy lat. Setki badań, diagnoz, ekspertyz — jak choćby powtarzane niezliczoną ilość razy próby odbicia ciała ludzkiego na płótnie — nie powiodły się. — Nie przyniosły rezultatów, choćby częściowo zbliżonych do obrazu takiego, jaki widzimy na Całunie Turyńskim.

Obserwując miniony wiek widać, jak to właśnie nauka sprzyja odkrywaniu tajemnicy Całunu Turyńskiego. I choć, być może nigdy nie poznamy wszystkich odpowiedzi na pojawiające się pytania, to nad niecodziennym wizerunkiem umęczonego Mężczyzny z lnianego płótna warto się pochylić, szczególnie w przeddzień Świąt Wielkanocnych.

Wojciech Kosiewicz

Całun Turyński – obraz cierpień Chrystusa – Miłujcie się!

Wielu ludzi zatraciło świadomość, że centrum chrześcijańskiej wiary jest osoba ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa, a nie jakieś wzniosłe idee, kultura, zwyczaje czy postawy etyczne. Aby pomóc nam w nawiązaniu osobistego kontaktu ze Zbawicielem, Opatrzność Boża zachowała do naszych czasów wstrząsający obraz Jego cierpienia i śmierci, utrwalony na płótnie grobowym, które jest jakby piątą Ewangelią, napisaną nie atramentem, lecz krwią przelaną dla naszego zbawienia.

Czy można pozostać obojętnym wobec tego szczególnego świadka męki, śmierci i Zmartwychwstania Jezusa? Całun ukazuje ogrom cierpienia, któremu dobrowolnie poddał się, z miłości do nas, sam Bóg, który stał się prawdziwym człowiekiem, aby nas wybawić z niewoli szatana, grzechu i śmierci.

„To drogocenne płótno grobowe Jezusa – powiedział Jan Paweł II – może nam dopomóc w lepszym zrozumieniu tajemnicy miłości Syna Bożego do nas. Przed Całunem, wymownym i wstrząsającym wizerunkiem nieopisanej boleści, pragnę dziękować Bogu za ten szczególny dar, nad którym chrześcijanin musi się z miłością pochylić, okazując pełną gotowość do pójścia śladem Chrystusa. (…) Całun pozwala nam odkryć tajemnicę cierpienia uświęconego przez ofiarę Chrystusa, które stało się Źródłem zbawienia dla całej ludzkości” (Turyn 24 maja 1998 roku).

Został poddany straszliwej męce

Badania naukowe Całunu wykazały, że znajduje się na nim wizerunek mężczyzny o wzroście 1,81 m, który nosił brodę i długie włosy, miał mocną i proporcjonalną budowę ciała oraz piękne semickie rysy twarzy. Człowiek ten został poddany straszliwym torturom biczowania, koronowania cierniem oraz ukrzyżowania. Na całym jego ciele naliczono blisko 600 ran i różnych obrażeń. Jednak odbicie wizerunku martwego ciała nie wskazuje na żadne znaki jego rozkładu. Dane te są zgodne z opisami ewangelicznymi, ale uzupełniają je bardzo ważnymi szczegółami. W ten sposób Całun niejako namacalnie ukazuje, do jakiego stopnia Chrystus cierpiał i wyniszczył się aż „do końca” (J 13, 1) z miłości do nas.

Twarz Jezusa

Pomimo tylu cierpień fizycznych i duchowych wizerunek twarzy na Całunie zadziwia niepowtarzalnym pięknem i pokojem. Ogrom cierpienia na krzyżu z takim pokojem mógł znieść tylko Ktoś, kto miał świadomość, że przez cierpienie i śmierć dokona ostatecznego zwycięstwa nad śmiercią.

Odbicie twarzy na Całunie świadczy o śladach torturowania. Jest widoczna rana na nosie i prawym policzku, od uderzenia kijem. Są obecne rany powiek i łuków brwiowych, obrzęk na prawej kości jarzmowej, strużki krwi wydobywające się z nosa, wgniecenia z lekkim przesunięciem czubka nosa, ślady wyrywania włosów wraz z wierzchnią warstwą skóry. Czytamy w Ewangeliach:

„Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego” (Mk 15,19); „I policzkowali Go” (J 19,3).

Cierniem ukoronowanie

„Żołnierze, uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu na głowę” (J 19,2).

Ten rodzaj tortury wymyślono tylko dla Jezusa. W żadnym źródle historycznym nie ma wzmianki o stosowaniu tego rodzaju tortur przed ukrzyżowaniem. Na Całunie widać liczne wypływy krwi na czaszce, która na płótnie tworzy plamy w pozytywie. Zostały one spowodowane przebiciem naczyń krwionośnych na głowie przez kolce korony cierniowej. Korona cierniowa była w kształcie czepca, który opinał całą głowę. Chirurdzy naliczyli 13 ran na czole i 20 z tyłu głowy spowodowanych przez kolce cierni, ale przypuszczają, że mogło być ich około 50. Ponieważ pod skórą na głowie znajduje się sieć unerwienia i naczyń krwionośnych, korona cierniowa spowodowała rozdzierający ból oraz obfite krwawienie.

„Jeżeli weźmie się pod uwagę, że na skórze głowy na 1 cm2 znajduje się ponad 140 punktów wrażliwych na ból, to można sobie wyobrazić ogrom cierpienia Chrystusa w czasie tragicznej koronacji” – tak napisał L. Coppini, dyrektor Instytutu Anatomii Uniwersytetu Bolońskiego.

Badania stwierdziły zgodność miejsc wypływów z anatomią tętniczek i żyłek znajdujących się na głowie. Jest to kolejny dowód przemawiający za autentycznością Całunu, ponieważ obieg krwionośny został opisany i poznany dopiero w 1593 roku.

Biczowanie

Jezus został poddany okrutnemu biczowaniu. Na całym ciele widoczne są rany od uderzeń rzymskiego bicza flagrum, również na pośladkach, co świadczy o tym, że był biczowany nago. Była to straszna kara, niekiedy powodowała śmierć. Bicz miał trzy dłuższe rzemienie zakończone kawałkami metalu, które uderzając, wyrywały cząsteczki ciała. Doliczono się na całym ciele 120 ran spowodowanych uderzeniami bicza. Był zwyczaj, że biczowaniu byli poddawani tylko ci, których nie skazano na śmierć. Po wymierzeniu kary wypuszczano ich na wolność. Początkowo Piłat chciał tylko ubiczować Jezusa:

„Każę więc Go wychłostać i uwolnię” (Łk 23,16).

Stąd się tłumaczy wielką liczbę uderzeń oraz niezwykłe okrucieństwo, z jakim żołnierze biczowali Jezusa. Potraktowali to jako karę samą w sobie. Było ich dwóch, ten z prawej strony był wyższy i uderzał z wyraźnym sadyzmem. Jezus stał lekko pochylony, z rękami przywiązanymi do słupka. Rzemienie biczów zawijały się i raniły również przód ciała, brzuch, szczyty klatki piersiowej, golenie i uda.

Dźwiganie krzyża

Odczytując ślady ran na Całunie (nad lewą i prawą łopatką), naukowcy są zgodni, że Jezus niósł na miejsce ukrzyżowania belkę poprzeczną krzyża, tzw. patibulum, i miał ręce do niej przywiązane. Przypuszcza się, że belka ważyła około 30 kg, a jej długość wynosiła 1,80 m. Krańcowo wyczerpany po biczowaniu, Jezus z wielkim trudem szedł na miejsce ukrzyżowania. Musiał pokonać drogę długości około 0,5 km. Upadając, upadał na twarz, gwałtownie uderzając kolanami o kamienistą drogę. Naukowcy stwierdzili duże rany twarzy, nosa (na czubku nosa znaleziono zmieszane z krwią drobiny ziemi i cząsteczki kamienia) oraz na kolanach, szczególnie na prawym, spowodowane przez upadki. Ponieważ Jezus nie mógł sam donieść krzyża, dlatego setnik przymusił niejakiego Szymona z Cyreny, aby go niósł za Jezusem (Łk 23,26).

Ukrzyżowanie

Ukrzyżowanie było najokrutniejszym i najhaniebniejszym rodzajem tortur, jakie stosowano w czasach Jezusa. Na Całunie widać ranę po przebiciu gwoźdźmi nadgarstków. Natomiast z odbicia stóp wnioskuje się, że zostały one przybite jednym gwoździem do pionowego pala krzyża. Przebił on kość stępu. Stopy są ułożone lewa na prawej.

Ręce przybijano do krzyża gwoźdźmi w nadgarstkach, a nie w dłoniach, bo tylko wtedy mogły utrzymać ciężar ciała wiszącego na krzyżu. Dłonie przebite gwoździem i obciążone wagą ciała rozrywają się. Gwoździe wbijano więc w przestrzeń zwaną szczeliną Destota, znajdującą się pomiędzy kośćmi nadgarstka. W tym miejscu nie przebiega żadne większe naczynie krwionośne, ale przechodzi nerw pośrodkowy, kierujący ruchami kciuka.

„Nerwy pośrodkowe – pisze dr P. Barbet – do których dotarł gwóźdź, pełnią funkcję ruchową, ale są równocześnie sygnalizatorami bólu. Jest on straszliwy, ale do wytrzymania. W przeciwnym razie człowiek straciłby przytomność”.

Z rany na lewym nadgarstku są widoczne dwa krwotoki. Dzięki temu uczeni mogli odtworzyć pozycję rąk przybitych do belki poprzecznej krzyża. Ich kąt rozwarcia wynosi 10 stopni, a więc Jezus, wisząc na krzyżu, co pewien czas usiłował się unieść, aby nabrać powietrza, i wtedy przyjmował pozycję 65 stopni od osi ramienia, a kiedy opadał – 55 stopni. Na kilka chwil kąt nachylenia ramion się zmieniał i wtedy Jezus mógł nabrać powietrza. Ból i wyczerpanie zmuszały Go do ponownego opadnięcia. Ten rytm podciągania się i opadania na przybitych gwoździami do krzyża rękach i nogach trwał około 3 godzin i powodował straszliwe cierpienie. W miarę upływu czasu stawał się coraz częstszy, aż do całkowitego wyczerpania sił i śmierci.

Pęknięcie serca

Analiza rany prawego boku o szerokości 1,5 cm i długości 4,5 cm oraz obfity wypływ krwi i płynu nagromadzonego w jamie opłucnej wskazują, że bezpośrednią przyczyną śmierci było pęknięcie mięśnia sercowego na skutek zawału, po którym nastąpiło przedostanie się krwi do osierdzia (mogło się tam zgromadzić nawet do 2 litrów), a następnie do jamy opłucnej, wywołując hemoperikardię. Gwałtowne rozerwanie osierdzia pod wpływem silnego ciśnienia nagromadzonej tam krwi wywołuje porażający ból w okolicy mostka. Spowodowało to natychmiastowy krzyk, po którym Jezus umarł.

„A Jezus jeszcze raz zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha” (Mt 27,50).

Gwałtowna śmierć, do której doszło w stanie pełnej świadomości, przy skrajnym wyczerpaniu, zazwyczaj powoduje natychmiastową pośmiertną sztywność (stężenie pośmiertne). Tłumaczy to wyprężoną pozycję ciała na Całunie.

Przebite serce Zbawiciela

W krótkim czasie po śmierci doszło do podziału nagromadzonej w osierdziu krwi na czerwone ciałka, które zgromadziły się w dolnej części, i bezbarwne osocze, które pozostało w górnej części opłucnej. Po przebiciu klatki piersiowej włócznią doszło do gwałtownego wylewu na zewnątrz najpierw czerwonych ciałek krwi, a następnie osocza: „krwi i wody” – jak napisał w Ewangelii św. Jan (19,34).

Przebite serce Zbawiciela jest znakiem, do jakiego stopnia Bóg nas umiłował. Stając się prawdziwym człowiekiem, dobrowolnie „ogołocił samego siebie” i przyjął prawdziwą ludzką śmierć oraz grzechy wszystkich ludzi. On, całkowicie niewinny, jako Bóg-Człowiek, który nie znał grzechu, doświadczył w czasie męki i śmierci krzyżowej, jak straszliwym cierpieniem jest grzech.

„On się obarczył naszym cierpieniem. On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (Iz 53,4-5).

W tym doświadczeniu strasznego cierpienia grzechu i śmierci Jezus był doskonale posłuszny Ojcu. Przez to doskonałe posłuszeństwo przezwyciężył wszelki grzech i śmierć. Cierpienie Jezusa osiąga swoje apogeum w momencie agonii na krzyżu, kiedy woła:

„Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,46).

Swoim cierpieniem Jezus dociera wszędzie tam, gdzie działa niszcząca siła grzechu i ją przezwycięża, mocą nieskończonej synowskiej miłości i posłuszeństwa Ojcu. Przez doskonałą miłość i posłuszeństwo Ojcu Jezus w swojej śmierci i Zmartwychwstaniu ostatecznie zwycięża śmierć i wszelki grzech.

„Całun pozwala nam odkryć tajemnicę cierpienia uświęconego przez ofiarę Chrystusa, które stało się Źródłem zbawienia dla całej ludzkości – mówił Jan Paweł II w Turynie – Całun jest także obrazem miłości Boga, a zarazem grzechu człowieka. Wzywa do odkrycia najgłębszej przyczyny odkupieńczej śmierci Jezusa. To świadectwo niezmierzonego cierpienia sprawia, że miłość Tego, »który tak (…) umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał« (J 3,16), staje się namacalna i ujawnia swoje zdumiewające wymiary. W obliczu takiego cierpienia człowiek wierzący musi zawołać z głębokim przekonaniem: »Panie, nie mogłeś umiłować mnie bardziej!«, a zarazem uświadomić sobie, że przyczyną tego cierpienia jest grzech: grzech każdego człowieka. Całun wzywa nas wszystkich, byśmy wyryli w naszych sercach wizerunek Bożej miłości i usunęli z nich straszliwą rzeczywistość grzechu. Kontemplacja tego udręczonego Ciała pomaga współczesnemu człowiekowi uwolnić się od powierzchowności i egoizmu, które bardzo często kształtują jego stosunek do miłości i grzechu. W cichym przesłaniu Całunu człowiek słyszy echo Bożych słów i wielowiekowego doświadczenia chrześcijańskiego: uwierz w miłość Boga, największy skarb ofiarowany ludzkości, i broń się przed grzechem, największym nieszczęściem ludzkich dziejów” (Turyn 24 maja 1998 roku).

O wiele więcej znajdziesz w naszym sklepie!

Zrekonstruowane przez sztuczną inteligencję twarze Jezusa i Maryi – czy rzeczywiście tak wyglądali?

W 2020 i 2021 roku obiegły cały świat wyniki dwóch eksperymentów opartych na najnowszej technologii i badaniach Całunu Turyńskiego.

W ciągu długiej historii chrześcijaństwa niezliczone były próby rekonstrukcji twarzy Jezusa i Maryi. Jednak w 2020 i 2021 roku cały świat obiegły wyniki dwóch eksperymentów wykorzystujących oprogramowanie sztucznej inteligencji i badania Całunu Turyńskiego.

Twarz Chrystusa

Holenderski artysta Bas Uterwijk przedstawił w 2020 roku swoją rekonstrukcję twarzy Jezusa Chrystusa, dokonaną dzięki neuronalnemu oprogramowaniu Artbreeder, które używa sztucznej inteligencji do opracowywania całego zespołu uprzednio wprowadzonych danych. Za pomocą tej techniki Uterwijk portretuje postaci historyczne, a nawet rekonstruuje stare budynki, starając się, by wyniki pracy były jak najbardziej realistyczne.

Chociaż poszukiwanie realizmu stanowi jedno z podstawowych pryncypiów artysty, w oświadczeniu, jakie złożył dla brytyjskiej gazety Daily Mail, Uterwijk stwierdził, że swoje prace uważa bardziej za sztukę, niż za naukę: „Staram się tak stosować oprogramowanie, aby otrzymać wiarygodne rezultaty. O swojej pracy myślę raczej jako o artystycznej interpretacji, a nie jako o historycznie i naukowo poprawnych obrazach”.

W 2018 roku włoski badacz Giulio Fanti, profesor pomiarów mechanicznych i termicznych na Uniwersytecie w Padwie oraz badacz Całunu Turyńskiego, przedstawił swoją trójwymiarową rekonstrukcję fizjonomii Jezusa, opierając się na badaniach zagadkowej relikwii z Turynu.

Twarz Maryi

W listopadzie 2021 roku brazylijski wykładowca akademicki i designer Átila Soares da Costa Filho przedstawił wyniki czteromiesięcznych badań, których celem było dotarcie do fizjonomii matki Jezusa. Átila wykorzystał najbardziej zaawansowaną technologię obrazu oraz sztuczną inteligencję, a także oparł się na danych uzyskanych z wielu badań nad człowiekiem z Całunu Turyńskiego.

Sam Átila przyznał w ekskluzywnym wywiadzie, którego udzielił dziennikarzowi portugalskiej Aletei, Ricardo Sanchezowi, że oparł się szczególnie na badaniach amerykańskiego designera Roya Downinga, który jeszcze w 2020 roku zaangażował się w projekt używający zaawansowanej technologii sądowej w celu odkrycia prawdziwej twarzy mężczyzny z Całunu Turyńskiego.

Nastoletnia Maryja

„Do dzisiaj wyniki Downinga są uważane za najbardziej autentyczne i za jedne z najpozytywniej przyjmowanych spośród wszystkich podobnych prób” – zaznacza Átila, który posłużył się tą twarzą jako bazą i wykonał szereg eksperymentów przy użyciu oprogramowania sztucznej inteligencji i zaawansowanej technologii konwolucyjnych sieci neuronowych, by zmienić płeć odtwarzanej postaci.

Następnie użył innych programów, aby wprowadzić pewne korekty twarzy, a na koniec dokonał ręcznych, artystycznych poprawek, by trafniej podkreślić etniczną i antropologiczną fizjonomię kobiety z Palestyny sprzed 2000 lat, starając się jednocześnie nie zepsuć tego, co sztuczna inteligencja zdołała uchwycić.

W rezultacie ukazała się twarz Najświętszej Maryi Panny jako nastolatki.

Wyniki projektu Átili zostały zaakceptowane przez największego w świecie syndonologa, badacza i autora wielu ważnych wykładów, Barrie M. Schwortza, oficjalnego fotografa historycznego projektu STURP. Również z jego inicjatywy eksperyment ten został włączony do Shroud.com, najważniejszego i najbogatszego źródła informacji o Całunie Turyńskim, którego założycielem i administratorem jest sam Schwortz.

Próby rekonstrukcji twarzy Jezusa i Maryi wywołują ważne historyczne, naukowe i teologiczne debaty, często budzą zdziwienie czy kontrowersje, jak ta, o której pisze ksiądz Gabriel Vila Verde w artykule pt. Ksiądz Gabriel odpowiada temu, kto uważa, że wizerunek uśmiechniętej Maryi to profanacja.

키워드에 대한 정보 wizerunek jezusa z całunu turyńskiego

다음은 Bing에서 wizerunek jezusa z całunu turyńskiego 주제에 대한 검색 결과입니다. 필요한 경우 더 읽을 수 있습니다.

See also  여행지 영어 로 | 여행영어 필수회화 180문장 입니다. 인기 답변 업데이트
See also  욥기 22 장 | 욥기 22장 162 개의 정답

See also  경기도 양평 전원 주택 | 경기도 양평 전원생활을 하기에 최고의 전망을 가진 단독주택 2억대!! 저렴한 양평 전원주택 잔디와 계곡 모든것이 완벽하지만 단 한가지 아쉬운 부분이 있는 경기도 양평 전원주택 366 개의 새로운 답변이 업데이트되었습니다.

이 기사는 인터넷의 다양한 출처에서 편집되었습니다. 이 기사가 유용했기를 바랍니다. 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오. 매우 감사합니다!

사람들이 주제에 대해 자주 검색하는 키워드 Oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego

  • 동영상
  • 공유
  • 카메라폰
  • 동영상폰
  • 무료
  • 올리기

Oblicze #Jezusa #z #Całunu #Turyńskiego


YouTube에서 wizerunek jezusa z całunu turyńskiego 주제의 다른 동영상 보기

주제에 대한 기사를 시청해 주셔서 감사합니다 Oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego | wizerunek jezusa z całunu turyńskiego, 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오, 매우 감사합니다.

Leave a Comment